21 lipca 1917 r., w związku z załamaniem się ofensywy Kiereńskiego i ogólnym odwrotem wojsk rosyjskich, Pułk Ułanów Polskich, którego dowództwo kilka dni wcześniej objął płk Bolesław Mościcki, otrzymał rozkaz niezwłocznego wymarszu i dołączenia do II Korpusu Kawalerii koncentrującego się na północ od Stanisławowa. Tego dnia wieczorem pułk wyruszył w kierunku Stanisławowa, maszerując w kierunku przeciwnym do odwrotu wojsk rosyjskich, z trudem przeciskając się wśród masy zdezorganizowanych uciekinierów, maruderów i wozów taborowych.

Klęska ofensywy Kiereńskiego ostatecznie załamała niskie w trzecim roku wojny morale armii rosyjskiej. Odwrót był bezładny, a oficerowie przestawali panować nad swoimi oddziałami. Gromady żołnierzy rabowały opuszczane miejscowości, dopuszczając się zabójstw i gwałtów. Oddziały tyłowe 11. Dywizji Strzelców i 2. dagestańskiego pułku kawalerii oraz grupy dezerterów i rozbitków z innych jednostek rozpoczęły rabunki w Stanisławowie. W tej sytuacji pk Mościcki odszukał dowództwo 11. Dywizji, od którego bez trudu uzyskał pozwolenie użycia swoich ułanów do zaprowadzenia porządku w mieście. Pułk spacyfikował rosyjskich maruderów. Kompletnie zaskoczeni Rosjanie uciekali porzucając łupy, tylko miejscami próbowali stawiać opór. Był on z całą bezwzględnością łamany przez rozwścieczonych skalą rozbojów ułanów. Ponadto pomagano ludności cywilnej w gaszeniu pożarów i ratowaniu ocalałego dobytku. Walka z pożogą i grabieżami trwała cały dzień. Zamieszanie potęgowały wybuchy szrapneli wystrzeliwanych przez niemieckie baterie artylerii, która położyła ogień nękający na płonący Stanisławów. Dopiero wieczorem opanowano sytuację. W ciągu tych kilku godzin ułani zyskali ogromną sympatię mieszkańców, a płk Mościcki stał się najbardziej popularnym człowiekiem w mieście.

23 lipca pułk został podporządkowany 11. Dywizji Strzelców i miał pełnić funkcję kawalerii dywizyjnej. Dywizja otrzymała zadanie opóźniania na przedmościu na lewym brzegu Bystrzycy Sołotwińskiej na wysokości Stanisławowa. Pułk Ułanów Polskich został skierowany na jej lewe skrzydło, w celu utrzymania łączności taktycznej z lewym sąsiadem –19. Dywizją Strzelców.

W południe 24 lipca sytuacja na froncie uległa radykalnej zmianie. Większość pułków rosyjskich pod naporem nacierających wojsk niemieckich porzuciła okopy i bezładnie odchodziła na wschód. Dywizje rosyjskie rozpoczęły natychmiastowy odwrót. W związku z tym Pułk Ułanów Polskich otrzymał zadanie prowadzenia działań opóźniających do czasu zakończenia przeprawy piechoty przez obie rzeki.

Pułkownik Mościcki dysponował niespełna 400 ułanami w czterech szwadronach i oddziale KM, który występował jako liniowy pluton kawalerii. Brak broni maszynowej uniemożliwiał prowadzenie opóźniania poprzez walkę ogniową. Dowódca pułku przyjął śmiałą koncepcję działania w szyku konnym, co pozwalało wykorzystać jedyny w tej sytuacji atut kawalerii jakim była ruchliwość.

W godzinach popołudniowych pułk prowadząc działania pojedynczymi szwadronami w pasie terenu ograniczonym od zachodu rzeką Bystrzycą Sołotwińską a od wschody rzeką Bystrzycą Nadworniańską, wzdłuż dróg Krechowce–Stanisławów i Stanisławów–Radcza, skutecznie opóźniał natarcie wojsk niemieckich.

Złotymi zgłoskami w dziejach kawalerii polskiej zapisała się zwłaszcza szarża 2 szwadronu ppor. Zygmunta Podhorskiego na, obsadzoną przez piechotę bawarską, wieś Krechowce. Około godz. 17.00 szwadron, wykorzystując ogień karabinów maszynowych rosyjskiego samochodu pancernego i manewrując pod ogniem broni maszynowej przeciwnika, zdołał pokonać zasieki z drutu kolczastego i wsparty 3. szwadronem podrtm. Włodzimierza Sobieszczańskiego, wykonał szarżę na stanowiska przeciwnika. 2. szwadron zdobył karabin maszynowy, którego obsługę wykłuto lancami. Piechota bawarska nie wytrzymała gwałtownej szarży i rzuciła się do ucieczki. Ścigający ją ułani wpadli między ogrody i zabudowania Krechowiec. Niemcy strzelali i rzucali granaty z okien budynków, zza ogrodzeń. Rozgorzała chaotyczna walka o poszczególne zagrody. Polaków przez cały czas wspierał rosyjski samochód pancerny. Tracąc kilku ludzi i kilkanaście wierzchowców szwadrony dotarły do środka wsi, gdzie stał okazały budynek cerkwi. Tutaj zatrzymano atak, bowiem opór niemiecki tężał. Dowódcy obu szwadronów uzgodnili sposób i kolejność wycofania. Szwadronu ubezpieczały się nawzajem. Odwrót przebiegał pod silnym, aczkolwiek niecelnym, ogniem artylerii skierowanym głównie na 3. szwadron. Nic strzelały natomiast karabiny maszynowe, co najwyraźniej wskazywało, że wstrząśnięta szarżą piechota bawarska nie jest na razie zdolna do działania.

W tym czasie na lewym skrzydle, w rejonie uroczyska Dąbrowa, rozgorzał bój 1. szwadronu rtm. Feliksa Dziewickiego i 4. szwadronu podrtm. Tadeusza Żółkiewskiego. Na południu zauważono kawalerię niemiecką w sile około dwóch szwadronów. 4. szwadron wykonał szarżę, jednak przeciwnik, mimo wyraźnej przewagi liczebnej, walki nie przyjął i wycofał się. Ścigający ich 4. szwadron dostał się pod silny ogień piechoty z lasu położonego na wschód od wsi Drohomirczany i z okopów przy drodze na Radczę. 4. szwadron wycofał się w rejon uroczyska Dąbrowa. Wkrótce pomiędzy wsiami Krechowce i Opryczkowce ukazała się niemiecka piechota. Wówczas płk Mościcki wysłał z pomocą 4. szwadronowi odwodowy 1. szwadron, do którego dołączył zastępca dowódcy pułku rtm. Mikołaj Waraksiewicz. Przy szwadronie tym znajdował się sztandar pułku powierzony opiece ppor. Zdzisława Chrząstowskiego. Oba szwadrony wykonały szarżę na piechotę niemiecką, która korzystając z osłony wysokich zbóż prowadziła ogień do ułanów. Nie zatrzymało to szarży, a przeciwnik rzucił się do panicznej ucieczki. Kontynuowanie pościgu groziło trafieniem na nowe siły przeciwnika, dlatego oba szwadrony zawróciły na uroczysko Dąbrowa. Wkrótce zmuszone zostały wykonać kolejną szarżę na piechotę i kawalerię niemiecką.

Wieczorem pułk za pomocą 8 patroli wysłanych w kierunku Krechowiec prowadził działania mylące, w celu wprowadzenie przeciwnika w błąd poprzez stworzenie wrażenia przygotowań do kolejnego ataku kawalerii. Wieczorem Pułk Ułanów Polskich został zluzowany przez rosyjski 41. pułku piechoty i przeszedł w rejon wsi Kłubowce. Tam obliczono straty. Zginęło 31 ułanów, rany odniosło 5 oficerów (w tym jeden śmiertelne) oraz 46 ułanów. Część rannych dostała się do niewoli. Pułk stracił około 20% stanu bojowego. Z szeregów ubyło 106 rannych lub zabitych koni. Bój pod Krechowcami zaangażował stosunkowo niewielkie siły – po stronie rosyjskiej Pułk Ułanów Polskich liczący około 400 szabel, a po stronie niemieckiej 2–2,5 batalionu piechoty, 2 szwadrony kawalerii oraz kilka baterii artylerii, łącznie około 2000 żołnierzy. A jednak w ciągu kilku dni bój ten zyskał niebywały rozgłos i przysporzył ułanom polskim wielkiej popularności.

Przyczyną tego była przede wszystkim śmiała koncepcja płk. Mościckiego. W rezultacie słaby liczebnie, pozbawiony wsparcia broni ciężkiej pułk kawalerii przez 5 godzin skutecznie powstrzymywał działania dobrze wyposażonej, wspartej artylerią piechoty. Sprawnie dowodzone szwadrony, umiejętnie manewrując w ogniu artylerii i broni maszynowej, uzyskały sukcesy taktyczne w wyniku uderzenia na białą broń – szarży. Postawa ułanów polskich wyróżniała się na tle demoralizacji i rozkładu ogarniającego armię rosyjską.

O działaniach pułku w rejonie Stanisławowa żywo pisała prasa polska (w tym ukazująca się pod okupacją niemiecką) i rosyjska. Dowództwo armii rosyjskiej przyznało ułanom ponad 200 orderów i odznaczeń, co jest imponującą liczbą jak na około 400 ludzi i pięciogodzinny bój. Z tego powodu w II Korpusie Kawalerii pułk żartobliwie nazywano „polskim pułkiem kawalerów Św. Jerzego”. Na ręce dowódcy pułku napłynęły pisma gratulacyjne od szefów misji wojskowych państw Ententy w Rosji. Równie wysoko postawę ułanów oceniło dowództwo niemieckie, czego wyrazem było honorowe traktowanie jeńców wziętych pod Krechowcami do niemieckiej niewoli. Przede wszystkim jednak obrona Stanisławowa i bój pod Krechowcami stały się podstawą legendy Pułku Ułanów Polskich, który po odtworzeniu w niepodległej Polsce otrzymał numer pierwszy i nazwę „Krechowiecki”. Każdego roku w rocznicę boju uroczyście obchodzono Święto Pułkowe.

 

płk dr hab. prof. Akademii Obrony Narodowej Juliusz S. Tym