W Wielkanoc 1612 roku sławny kapłan wygłosił ostatnie kazanie, żegnając się z dworem królewskim. Potem przyjechał do Krakowa, gdzie umarł,  pisząc traktat o cnotach chrześcijańskich. Pochowano go w Kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła, do którego wzniesienia sam nakłonił króla Zygmunta III Wazę.  Po trzech wiekach pojawiła się plotka o tym, jakoby został pochowany żywcem, w stanie śmierci klinicznej lub letargu. Świadczyć o tym miały rzekomo uszkodzenia kości palców, które kaznodzieja sam mógł sobie zadać, oprzytomniawszy w grobie. Ta makabryczna legenda krązy już od ponad stu lat, mimo że wszystko wskazuje, iż jest to czysty wymysł. Sprawę tę opisał szeroko, m.in. kryminolog prof. Jan Widacki, w wydanej w 1988 roku książce pt. „Detektywi na tropach zagadek historii”.  Poświęcił w niej cały rozdział pośmiertnym losom szczątków sławnego jezuity. Jak to było w zwyczaju zakonnym, kaznodzieja spoczął w prostej drewnianej trumnie. Tak jak za życia był on darzony wielką czcią także po śmierci. Do jego grobu ciągnęły pielgrzymki. Niektórzy zapewne otwierali trumnę, aby zabrać z niej jako relikwię cząstkę szat lub kości. Z czasem trumna zaczęła się rozpadać, więc w 1695 roku szczątki przełożono do nowej, metalowej trumienki.  Przy okazji tej operacji nie zapisano nic na temat „dziwnego ułożenia” szkieletu. W 1814 roku, szczątki szat przełożono do osobnej, kamiennej trumny, którą ustawiono obok metalowej na nowym postumencie. W 1912 r przed jubileuszem 300-lecia śmierci kaznodziei, komisja pod przewodnictwem biskupa Sebastiana Pelczara, ponownie otworzyła grób i zbadała szczątki. Po zamknięciu trumny, zaczęła krążyć makabryczna plotka, jakoby kaznodzieja został pochowany żywcem. W 1918 roku nastąpiła kolejna eksploracja. Kości zbadano w Zakładzie Antropologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uwagę uczonych zwróciło tylko to, że „brzeg zębodołowy lewych siekaczy dolnej szczęki równo ostrym narzędziem skośnie ścięty”, co mogło być efektem ich odpiłowania, być może dla otrzymania relikwii.  W 1936 roku po raz kolejny otwarto grób, aby przez 400-leciem urodzin jezuity przełożyć jego szczątki z uszkodzonej trumny do nowej miedzianej. Przy tej okazji zebrała się kolejna komisja, składająca się z naukowców i dostojników kościelnych. Kości ponownie zbadano i zwrócono uwagę na uszkodzenie szczęki. Trumnę zamknięto, ale znów wróciła legenda o pogrzebaniu żywcem.  Mimo, że tej pogłosce uległo wiele osób, nie ma żadnych dowodów, które by ją potwierdzały.  Z badań szczątków wynika za to, jak kaznodzieja mógł wyglądać za życia. Był on  wzrostu więcej niż średniego, raczej smukły i średniej budowy ciała. Kształt czaszki i nosa zgadza się generalnie z malarską wizją tej postaci, jaka stworzył Jan Matejko i która jest do dziś jego najpopularniejszym obrazem.

Więcej informacji, ciekawostek i materiałów dotyczących Piotra Skargi szukaj w jego biogramie i na dalszych stronach naszego serwisu.