INTERNETOWY POLSKI SŁOWNIK BIOGRAFICZNY INTERNETOWY POLSKI SŁOWNIK BIOGRAFICZNY INTERNETOWY POLSKI SŁOWNIK BIOGRAFICZNY
iPSB
  wyszukiwanie zaawansowane
 
  wyszukiwanie proste
 
Biogram Postaci z tego okresu
 Jerzy Stanisław Dzieduszycki h. Sas      Jerzy Dzieduszycki, wizerunek na podst. fot. portretu epitafijnego w kościele Jezuitów we Lwowie.

Jerzy Stanisław Dzieduszycki h. Sas  

 
 
Biogram został opublikowany w 1948 r. w VI tomie Polskiego Słownika Biograficznego.
 
 
 
Spis treści:
 
 
 
 
 

Dzieduszycki Jerzy Stanisław (1670–1730), koniuszy wielki koronny, był synem Franciszka, wojewody podolskiego, i Zofii z Jabłonowskich, a siostrzeńcem hetmana Stanisława Jabłonowskiego. Zapowiadał się w młodości świetnie, bo przyswoił sobie języki: łacinę, francuski i włoski, później także niemiecki, hiszpański i turecki, którym to zdolnościom językowym odpowiadał wszechstronny rozwój umysłowy wojewodzica: interesował się on literaturą klasyczną, historią, prawodawstwem i sztuką wojenną. Ledwo odbywszy w kolegium jezuickim dysputę z filozofii, ruszył przy boku wuja na wojnę z bisurmanami pod Okopy Św. Trójcy. Dopiero po powrocie z tych kampanii wysłał go ojciec w dobranym towarzystwie za granicę. Przez Wrocław i Pragę prowadziła droga do Paryża, stamtąd do Belgii i Niderlandów. Młodzieniec wśród odgłosów wojny Ludwika XIV z ligą augsburską wszędzie przyjmowany z dystynkcją, zwiedzał po obu stronach frontu Namur, Liège, Rotterdam, Hagę, Amsterdam; po drodze wypatrywał wszelkie ulepszenia sztuki oblężniczej Vaubana, starając się przeniknąć jej najskrytsze tajniki i wszystko notując w diariuszach. Przez upojony zwycięstwami Paryż młodzieńcy pojechali do Włoch, aby na rok 1694 czy 1695 wrócić do kraju. 13 lipca 1695 D. otrzymał po ojcu przez cesję starostwo żydaczowskie. W rok potem był już w województwie ruskim sędzią kapturowym na czas bezkrólewia; piastując mandat na burzliwej konwokacji, został wyznaczony do komisji układającej pakta konwenta i do narady przy hetmanie, mającej rozpatrzyć żądania skonfederowanego żołnierza. Niespodzianie wypadło mu paktować nie z pretendentem Sobieskim, lecz z Fryderykiem Augustem Sasem, na którego stronę Jabłonowski przeprowadził stronników królewicza. Po dokonanej elekcji wyjeżdżał do Tarnowskich Gór w gronie senatorsko-poselskiej deputacji witać wjeżdżającego, niezbyt legalnie wybranego króla. Perorował parokrotnie »jasną i wytworną łaciną«, na co mu odpowiadał generał Flemming. 21 IX król w senacie mianował D-go posłem do Wiednia, Wenecji, Rzymu i kilku innych dworów włoskich. Chodziło o zadokumentowanie, że rdzenna Polska uznaje królem Sasa; poza tym miał D. wyrobić swemu panu uznanie papieża Innocentego XII, uległego dotąd wpływom francuskim, omówić sporną sprawę obsady opactw, zamówić zasiłki i posiłki na dalszą wojnę turecką. Ponieważ jednocześnie inną drogą załatwiono szkopuły związane z nawróceniem Augusta, misja starosty poszła napozór gładko. 21 I 1698 r. papież oznajmił mu na posłuchaniu, że udziela błogosławieństwa Augustowi II, co miało potem pewien wpływ na uśmierzenie oporu partii francuskiej. W rzeczywistości D. popełnił dużo nietaktów: zazdrośnie intrygował przeciw saskiemu posłowi i kopał dołki pod wpływowym wówczas w Polsce jezuitą Votą, niepotrzebnie wywlekając na wierzch rozbieżności orientacyjne między Austrią i Francją; zadłużył się na efektowne uroczystości (fontanny z wina) i z niechęcią, na wyraźny rozkaz królewski opuścił w kwietniu Rzym. Poskładawszy jeszcze wizyty notyfikacyjne we Florencji, Parmie, Mantui, Genui i Wenecji, wrócił D. w październiku do kraju; koszta podróży pokrył sobie częściowo z dochodu odstąpionego przez ojca Zabłudowa. Król niezadowolony, przez szereg miesięcy odmawiał mu audiencji. Przeciwko Vocie D. podburzał jeszcze i VI sejmik wiszeński, na którym otrzymał mandat na sejm pacyfikacyjny w czerwcu 1699 r.

Zaraz potem zatęsknił znów do wojażów, tym razem do Porty Ottomańskiej, w świcie wielkiego posła Rafała Leszczyńskiego. Widziane w Carogrodzie wspaniałości przypłacił potem pracą w komisji demarkacyjnej, jaka w r. 1703 ustaliła w myśl traktatu karłowickiego granicę polsko-turecką. Było to już w trzecim roku wielkiej wojny północnej. Jabłonowski nie żył, a jego inny siostrzeniec, Stanisław Leszczyński, występował jako jeden z szefów partii szwedzkiej, wnet anti-król z ramienia Karola XII i prymasa Radziejowskiego. D. wytrwał przy swoim elekcie. Widać go podnoszącego laskę w Wiszni 19 VI 1703 i posłującego na legalny sejm lubelski; w nagrodę mianowany został 23 VII łowczym w. koronnym, ale że go łowiectwo nie bardzo pociągało, więc 30 IV 1704 przeniósł się na koniuszostwo. W momencie, gdy August II przygotowywał alians polsko-rosyjski, D. był mu oddany duszą i ciałem. Zorganizował 26 II t. r. konfederację ruską przy Auguście, asystował mu w konfederacji generalnej sandomierskiej (20 V); potem przetrwawszy jakoś groźną ofensywę Karola na Lwów, towarzyszył Sasowi do Grodna (na radę senatu, jako deputat szlachecki z Małopolski), otrzymał w Tykocinie 3 XI 1705 nowy order orła białego; w przerwach między wojną i wielką polityką pracował jako komisarz hibernowy przy rozrachunkach z wojskiem (1699, 1703, 1705), a gdy mu i to nie wystarczało, próbował sił jako autor.

W r. 1705, aby się okazać właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, napisał Traktat o poprawie albo dodaniu perfekcji koniom polskim, z dowcipnym wierszowanym wstępem, gdzie tłumaczy, czemu przestał być łowczym. Zaś w dwa lata potem naszkicował Traktat o elekcji królów polskich. Pismo to, drukowane dopiero w XX w., odsłania ciekawe wnętrze duszy wykwintnego magnata i dworaka. D., który dopiero co we Lwowie, już po abdykacji altransztadzkiej Sasa, uczestniczył w potwierdzeniu konfederacji sandomierskiej, dostrzegł nieszczęścia wynikłe z elekcji Niemca (demoralizację i grożący rozbiór), zraził się doń gruntownie i obmyślał sposoby, jak na przyszłość uchronić ojczyznę od takich niespodzianek. Traktat z początku przeładowany ozdobną erudycją, w końcu zawiera mocne, lecz niekonsekwentne rady; urywa się pod datą 19 VIII 1707, bo właśnie przed tygodniem Piotr W. kazał Sandomierzanom zawiesić roboty na czas kampanii. Kogo to »młodego« choćby i nie »rycerskiego«, myślał koniuszy zalecać na tron – czy nie samego siebie – nie wiadomo. W dwuznacznej sytuacji nawiązał kontakt z dwuznacznym hetmanem kozackim Mazepą, od którego wyrobił sobie list bezpieczeństwa 8 VII 1708 r.

Po Połtawie na walnej radzie warszawskiej (II–IV 1710) musiał wrócić do lojalności wobec Augusta II, dał się wybrać do komisji hibernowej i gdańskiej (co miała karać gdańszczan za nielojalność), podpisał znów reces konf. sandomierskiej, ale duchem był już od niej daleko. Nie chciał być dawniej senatorem, teraz uchyla zachętę, by starać się o pieczęć koronną po J. Chr. Załuskim. Zniechęcony przykrościami i szkodami, jakie mu sprawiał w dobrach główny wróg, hetman A. M. Sieniawski, wycofuje się z polityki, a kiedy w r. 1713 wybuchła sprawa Jana Stanisława Jabłonowskiego, D. podejrzany o udział w spisku, ucieka na Wołoszczyznę, skąd mu dopiero hetmanowa E. Sieniawska wyrobi bezpieczny powrót. Burzę tarnogrodzką przeczekał w rezerwie, za co otrzymał chudy przywilej na chorągiew pancerną (19 I 1717) i odtąd już tylko używał życia w swych dobrach halickich.

Było to życie zresztą bujne, wykwintne i fantastyczne. D., żonaty (1704) z Marianną Zamoyską, podskarbianką kor., ale bezdzietny, ponad Kosów i Sokołów upodobał sobie wieś Cucułowce (niedaleko Żydaczowa) i postanowił zrobić z niej miasteczko-cacko. Naokoło pałacu stajnie, oficyny, tarasy, park, wodotryski, eremitaże, łaźnie, kaskady – wszystko uwiecznione przez B. Chmielowskiego w »Nowych Atenach«. W pałacu biblioteka planowo dobierana od czasu wizyty w Wenecji, muzeum ze 140 obrazami włoskich mistrzów. W kaplicy najcenniejszy dar od Ojca św. – relikwie św. Benedykta, a na krańcu parku pałacyk »Ultima Thule«, w którym dziedzic marzy, rozmyśla, szkicuje wiersze, mowy, intonacje, epigramata, refleksje moralno-filozoficzne o ambicji, tyranii, pochlebstwie, wolności, o charakterze narodowym Polaków. Wspierał D. franciszkanów, karmelitów, jezuitów, (którzy po nim przejmą owe relikwie), co jakiś czas zachwycał szlachtę błyskotliwą racją, to znów zabawiał się z dziwakami. Mieszczanom hojnie przyznawał swobody, w chłopach nie widział ludzi: »oderint dum metuant«. Tak spędził kilkanaście ostatnich lat mąż (według świadectwa Tad. D-go) »od wszelkiego ambitu honorów daleki, pokorny, w dyskursie miły i zabawny«, pod koniec przesądny i podejrzliwy. Gdy umarł 6 IX 1730 r. we Lwowie, odziedziczyła jego rezydencję pani Marianna, a gdy i jej nie stało (1751), zmarniały cucułowskie wspaniałości, bo były »z gipsu nie z marmuru«, »z jedliny nie z dębiny«; niektóre księgi wsiąkły do zbioru Załuskich, papiery ratował Tadeusz D.

 

Dzieduszycki M., Kronika domowa D-ch; Załuski, Epistolae hist. familiares II; Lauda halickie A.G.Z. XXV wyd. W. Hejnosz; Vol. Leg. VI; Bartoszewicz w Enc. Org.; Piwarski K., Pierwsze stosunki Augusta II ze Stolicą Apostolską, Polityka Narodów 1937.

Władysław Konopczyński

 

 
 

Chmura tagów

 
Za treści publikowane na forum Wydawca serwisu nie ponosi odpowiedzialności i są one wyłącznie opiniami osób, które je zamieszczają. Wydawca udostępnia przystępny mechanizm zgłaszania nadużyć i w przypadku takiego zgłoszenia Wydawca będzie reagował niezwłocznie. Aby zgłosić post naruszający prawo lub standardy współżycia społecznego wystarczy kliknąć ikonę flagi, która znajduje się po prawej stronie każdego wpisu.

Media

 
 
 

Postaci z tego okresu

 

w biogramy.pl

 
 
więcej  
  Wyślij materiały Wyślij ankietę
 
     
Mecenas
 
Uzywamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Informację o realizacji Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych (RODO) przez FINA znajdziesz tutaj.