Baworowski hr. Wiktor (pseudonim literacki Wiktor z Baworowa, ur. 1826, um. 3 XII 1894), h. Prus II czyli Wilcze kosy, kolekcjoner i bibljofil, literat, założyciel Bibljoteki im. Baworowskich. Urodził się w Kotłowie w pobliżu m. Brodów jako syn Józefa, żołnierza napoleońskiego, który służył razem z Aleksandrem hr. Fredrą, walczył nad Berezyną i był odznaczony krzyżem »Virtuti Militari«, oraz Felicji z hr. Starzeńskich. Mimo wojskowej i nawskróś patrjotycznej tradycji w ojcowskim domu otrzymał B. wychowanie cudzoziemskie, kształcąc się w języku francuskim a później niemieckim i angielskim. W swojej autobiografji zaznacza on, że mimo tego rodzaju wychowania »poczucie jednak polskie i zamiłowanie do rzeczy narodowych« zawdzięcza ojcu i nauczycielowi swemu Kazimierzowi Kunaszewskiemu, znanemu z przekładu na język niemiecki »Prelekcyj« Mickiewicza, które w r. 1843 ogłosił w Lipsku. Z osób, z któremi się B. stykał jako młody chłopiec, wielki wpływ na życie jego miała wywrzeć miss Mary Prestiot, angielka, nauczycielka siostry Wiktora. Ona bowiem przez dłuższy okres czasu przebywała w domu Atanazego hr. Raczyńskiego, zbieracza obrazów i autora dzieła o sztuce malarskiej, i pod wpływem jej opowiadań o Atanazym i Edwardzie Raczyńskich zrodziła się w »dziesięcioletnim chłopcu myśl współzawodniczenia z nimi i przysłużenia się krajowi Zakładem naukowym«. Po śmierci rodziców (matki 1837 r. i ojca 1841 r.) dostał się on wraz z resztą rodzeństwa pod opiekę swego wuja Michała hr. Starzeńskiego, człowieka b. zacnego i dbałego o rodzinę, ale niezbyt lubującego się zwłaszcza w nowszej literaturze polskiej. Opiekun oddał B-go i jego brata Włodzimierza (późniejszego posła i członka Rady Państwa, który mimo swych »państwowych zdolności« zaprzepaścił swój piękny majątek) na dalsze wychowanie do Lwowa. Tam pod kierunkiem pedagoga Jurgasa, z pochodzenia Prusaka, uczyli się bracia wszystkiego prócz języka, historji i literatury polskiej. To też B., który wcześnie zaczął okazywać swoje zamiłowania literackie, tylko ukradkiem mógł czytywać autorów polskich (Felińskiego, Dmochowskiego i wydawnictwa Bibljoteki pisarzów polskich Bobrowicza), z obcych zaś oddawał się lekturze Schillera i Racine’a, z którego »Fedry« i »Estery« całe akty wierszem przekładał. Wtedy to w r. 1847 zapoznał się z poetą Janem Nepomucenem Kamińskim i pod jego kierunkiem rozpoczął studja nad językiem i stylistyką polską. W r. 1848 po ukończeniu studjów uniwersyteckich na życzenie wuja wstąpił do służby państwowej, otrzymując posadę w Namiestnictwie we Lwowie. W tym właśnie okresie swojego życia rozpoczął B. swą samodzielną twórczość literacką, pisząc treny i wzorowane na Krasickim bajki. Równocześnie zaś tłumaczył na język polski prócz wspomnianego Racine’a drobniejsze utwory Goethego, Schillera i Bürgera. Za namową Kamińskiego rozpoczął tłumaczenie epopei romantycznej Wielanda »Oberon«, które wydał we Lwowie w r. 1853. Do pewnego stopnia już wtedy jakby naprzekór wujowi, który z lekceważeniem odnosił się do jego poczynań literackich i »cały obszar piśmiennictwa od Homera do Kraszewskiego nazywał igraszką słów«, począł w młodym B. kiełkować zamiar usunięcia się zupełnego od ludzi i poświęcenia się pracy poetyckiej, »zbieraniu szpargałów« i utworzeniu zakładu. Po kilku więc latach służby państwowej porzucił zajmowane stanowisko mimo próśb i namów namiestnika Gołuchowskiego i zajął się gospodarką w olbrzymich włościach, jakie się mu po podziale schedy z braćmi w okolicach Tarnopola dostały. Wolne chwile poświęcał pracom literackim, zbierał z wielkiem znawstwem w kraju i zagranicą cenne i rzadkie książki i rękopisy, sztychy i wyroby przemysłu artystycznego. Skarby te miał później testamentem razem z całym majątkiem przeznaczyć na fundację im. B-kich, na założenie bibljoteki w Tarnopolu i muzeum na wzór Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie. W pracy nad gromadzeniem zbiorów doradcą B-go był Aleksander Batowski, z którym pospołu układał statut przyszłego Zakładu. Do zbiorów nabytych wraz z »arsenałem Sieniawskim« we Lwowie włączył później bibljotekę Stadnickich ze Żmigrodu, zbiór rękopisów i sztychów Batowskiego, rękopisy i książki Ambrożego Grabowskiego i wiele innych prywatnych kolekcyj. Chcąc, aby zbiory jego posiadały wytrawnego kierownika, pragnął on w r. 1857 sprowadzić do Polski Joachima Lelewela, lecz ten odmówił stanowczo: »Chcę zostać i umrzeć na tułactwie, bobym sam sobie zaprzeczył«. Opiekował się więc zbiorami Batowski a później Henryk Schmitt. Prawdopodobnie dzięki zgromadzonym zbiorom w r. 1857 został B. mianowany członkiem korespondentem Towarzystwa Nauk. Kraków. Wśród prac literackich z tego okresu największą wartość posiadają wiernie i pięknym językiem polskim napisane tłumaczenia »Pielgrzymki Czajlda Harolda«, »Don Żuana« Byrona, z których ogłosił zaledwie kilka pieśni, reszta zaś spoczywa dotychczas w rękopisach razem z innemi tłumaczeniami Byrona, Wiktora Hugo i mnóstwem, prac oryginalnych.
Ciągły pobyt w osamotnieniu urozmaicany nielicznemi podróżami do Włoch i Francji (owocem jednej z nich jest ogłoszony przez niego opis »odwiedzin u Mickiewicza«), wpłynął w znacznym stopniu na dalsze koleje życia B-go, który na odludziu zgorzkniał i zdziwaczał. Dość powiedzieć, że B. posiadał bilety wizytowe, takim po brzegach opatrzone napisem: »Kto mnie nie obmówił, ten mię oszukał, kto mnie nie oszukał, ten mię okradł«. Raz znowu przybył do Krakowa i oświadczył, że ma zamiar zapisać na cele naukowe w Krakowie 4 milj. złr., jednak pod warunkiem, aby tu powstało towarzystwo bajronistów. Propozycja była ponętną, ale warunek dość ciężki, skoro bajronizm dawno już wyszedł z mody. Raz tylko pod przewodnictwem Lucjana Siemieńskiego zebrało się to towarzystwo, ale po odczytaniu przez B-go jednej pieśni »Don Żuana« z szerokim komentarzem Siemieński złożył prezesostwo, mówiąc: »Niech przepadną miljony, mam już dosyć Byrona i bajronistów«. Oszczędność B-go zakrawała na skąpstwo, tak że obawiano się jeździć do niego do Myszkowic pod Tarnopolem, aby nie zaznać głodu. Ustawicznie jednak myśl jego zaprzątnięta była projektem fundacji Zakładu, który postanowił oddać na własność narodu. Tymczasem jednak zaczął szwankować na wzroku i groziła mu całkowita ślepota. Fakt ten był najważniejszą przyczyną samobójczej jego śmierci; 3 XII 1894 we Lwowie zakończył tragicznie życie poeta i mecenas. Ciało jego przewieziono do Baworowa, a na pogrzebie tłumy ludzi wszystkich stanów zamanifestowały swą wdzięczność samotnemu fundatorowi.
Autobiografja W. B-go w rkp. Bibl. Jagiell. nr 6161; W. Enc. Pow. VII, W. 1892; Zipper A., Ze wspomnień, Wiktor z Baworowa, »Wiek nowy« z 1 III i 3 III 1931; »Tyg. il.« nr 68 z 1877 r.; Dębicki L., Portrety i sylwetki z dziewiętnastego stulecia I 232–234; »Dziennik polski« z 1 VIII 1872; Korbut G., Literatura III 402–403; Hahn W., Bibljoteka fundacji W. hr. B-go we Lwowie, Lw. 1921; materjały Romualda Szyszkowskiego.
Red.