Chrzanowski Bronisław (1869–95). Syn Pawła i Jadwigi (?) z Houwaltów, urodził się w Grodnie. Podobno ojciec siedział na niewielkim folwarczku. Słabowity Ch. musiał wystąpić z korpusu kadetów, opuścił także szkołę handlową, nie czując żadnego pociągu do handlu. Rzucił się z namiętnością do nauki. W całym znaczeniu był samoukiem. Pisywać zaczął w r. 1890 w »Tygod. Powszechnym«, pierwszym robotniczym piśmie legalnym. Później zamieszczał krytyki literackie w tyg. »Prawda« i w »Głosie« pod licznymi pseudonimami. (Podpisywał się niekiedy całym imieniem i nazwiskiem, to różnymi skróceniami, ale najczęściej jako Stefan Olenycz lub Bron. Lud.) Następnie objął na krótko redakcję »Niwy«. Bojaźliwy w stosunkach z ludźmi, jedynie wśród młodego grona kobiecego, które pozostawało w łączności ze »Związkiem Robotników Polskich« (oraz później wśród towarzyszów tylko co powstałej partii PPS), tracił swoją lękliwą sztywność i, odczuwając atmosferę życzliwą, dyskutował tam każdy nowy utwór, o którym miał pisać, i bodaj uzgadniał z nimi swoje stanowisko. Niewiele jest w ogóle jego prac legalnych, acz były one poważnym źródłem jego utrzymania. W latach 1893–94 wykładał w »Latającym Uniwersytecie« ekonomię.
Rozleglejsza była jego działalność konspiracyjna. Po przybyciu do Warszawy w r. 1888 znalazł się w obrębie wpływów »Proletariatu« pod ideowym urokiem szlachetnej postaci Motz-Abramowskiej, której nie opuścił podczas jej choroby i konania. Później krzątał się w »Związku Robotników Polskich« (między innymi uczestniczył w zakładaniu związku zawodowego szewców na Pradze). Ale zwłaszcza całym sercem oddał się nowopowstałej Pol. Partii Soc, prowadził agitację wśród robotników i w kołach inteligencji, spełniał czynności natury konspiracyjnej, a przedewszystkiem pisywał do nielegalnego »Robotnika«. Jego pióra była pierwszomajowa odezwa PPS. wr. 1894, Obecnie trudno wyłuskać jego niepodpisane artykuły; tak samo niepodobieństwem jest ustalić zakres jego roboty agitacyjnej wobec używania kilku pseudonimów – zresztą autor jego biografii w »Przedświcie«, celem zabezpieczenia żyjących w razie aresztu, przypisał mu nietylko jego własne, ale i cudze pseudonimy partyjne. Jesienią 1894 r. zaniemógł. Trawiony gruźlicą, do której dołączyły się skrofulicznego pochodzenia wrzody na szyi, umarł po operacji 2 IV 1895.
Żywot jego był ciężki. W Warszawie pozostawał w przeraźliwej nędzy: w bibl. uniwersyteckiej, w której często przesiadywał dla ciepła, zbierał skrawki papieru, ażeby na nich robić notatki. Jego wrogiem była własna nieśmiałość: robił wrażenie człowieka kompletnie zahukanego, do czego przyłączało się poczucie własnej niezgrabności, a może i małej urody. Jego poczucie moralne czyniło go niezdolnym do walki o byt. Bodaj żył pełnią życia tylko w świecie agitacji rewol. Entuzjastyczny o nim artykuł w »Przedświcie« świadczy, jak ceniono tego niepozornego człowieka w kołach konspiracyjnych. I nawet po śmierci prześladowało go fatum: zamierzano na jego pogrzebie manifestację polityczną, ale zimno ze śnieżycą udaremniły ten zamiar.
(Pietkiewicz K.), Br. Chrzanowski, »Przedświt« 1895 (kwiecień), nr 4; K(rzy wieki) L., Na pogrzebie, »Gaz. Pol.« 1895, nr 83.
Ludwik Krzywicki