Był genialnym wynalazcą i uczonym-praktykiem, który swe odkrycia potrafił szybko wdrażać do produkcji i wykorzystywać w praktyce. Dokonał wielu cennych odkryć i potrafił projektować całe zakłady przemysłowe. W 1912 roku odrzucił jednak lukratywną propozycję z prywatnego laboratorium w Zurychu i wybrał ofertę Politechniki Lwowskiej. Środowisko naukowe przywitało słynnego wynalazcę bardzo życzliwie. Został mianowany profesorem zwyczajnym technologii chemii nieorganicznej i elektrochemii technicznej. Nadano mu tytuł doktora honoris causa za zasługi na polu nauki i przemysłu. Uczony wyjeżdżając ze Szwajcarii, odkupił od firmy w której pracował kilkanaście ton aparatury, które podarował lwowskiej uczelni. Wejście w świat akademicki miał więc doskonałe. Okazał się jednak fatalnym pedagogiem. Podczas jego wykładów audytorium świeciło pustkami.  Po latach spędzonych na obczyźnie miał kłopoty z mówieniem po polsku i nie znał polskiej terminologii naukowej. Wykłady czytał z kartki, co sprawiało że stawał się niezrozumiały dla słuchaczy. Studenci przestali przychodzić na jego wykłady. Pewnego dnia wszedł na salę w towarzystwie swojego asystenta i zastał w niej tylko jednego studenta. Po chwili wahania stwierdził: „Jest nas łącznie trzech, a tres faciunt collegium. Wobec tego wykład może się odbyć”. I wygłosił wykład dla jednego jedynego  studenta.  
Więcej informacji, materiałów i ciekawostek na temat życia i działalności prezydenta Ignacego Mościckiego znajdziesz na dalszych stronach naszego serwisu.